
Złudzenia, którymi żyjemy
Wiele ludzi, a nawet większość, tylko wygląda na dorosłych, ale w rzeczywistości nimi nie są. Emocjonalnie większość ludzi jest wciąż dziećmi. Kultywują zachowania dominujące w przedszkolu czy na placu zabaw, tylko ukryte w poważnie brzmiącej terminologii. W psychologii mówi się o „wewnętrznym dziecku”, które odzywa się w trudnych sytuacjach, w rzeczywistości to dziecko jest bardziej zewnętrzne. Jeśli ktoś zatrzymał się w swoim rozwoju na poziomie dziecka, to zazwyczaj użala się nad sobą, zazdrości, zawiści, rywalizuje, szuka poklasku i podziwu, przejawia upór, rozdrażnienie, obwinia innych i wypiera się odpowiedzialności. Zazwyczaj skupia się na gromadzeniu rzeczy, popisuje się i wmawia innym złe intencje.
Czasem zdarza się, że ci ludzie w swoim rozwoju osobowości przeskakują do okresu dojrzewania, dla którego charakterystyczne jest bezustanne poszukiwanie przygód i wyzwań, zaabsorbowanie ciałem, muskułami, flirtowanie, dążenie do popularności oraz uczuciowe i seksualne podboje. Takie osoby bywają urocze, nieśmiałe, uwodzicielskie, bohaterskie, tragiczne, dramatyczne i błaznowate.
Wewnętrzne dziecko jest naiwne, podatne na wpływy, daje się łatwo zaprogramować, zbałamucić i zmanipulować.
Wewnętrzne dziecko chce być bogatsze, ładniejsze, młodsze i zdrowsze, szczęśliwsze, a nade wszystko wyjątkowe. Oczekuje od świata, że otrzyma to co chce. Staje się roszczeniową ofiarą, kiedy tego nie otrzymuje. Szantażuje, awanturuje się, obraża się, uważa, że zasłużyło i to się należy. Ciągle chce więcej i lepiej.
A gdyby tak, zrezygnować z tych dziecięco naiwnych postaw, które i tak w efekcie przynoszą frustrację, a każdy sukces to i tak mało? A właściwie, czy to działa tak jak chcesz? Czy jak tupiesz nogami, to naprawdę dostajesz co chcesz? A wysiłek, który w to wkładasz, jest tego wart? A jak to wpływa na relacje? Może już czas wydorośleć?
A jakbyś tak zmieniła swoje oczekiwania… Zamiast chcę być ładniejsza, zgrabniejsza, wysportowana i młodsza, wybrała więcej akceptacji i pogodzenia, a nawet docenienia, że już jesteś niesamowita i jedyna w swoim rodzaju. A gdybyś zamiast sławy i bogactwa, doceniła to co już masz i to co osiągnęłaś, to jakby to było? Może ta presja za sukcesem nie jest tego warta, nie czujesz się wówczas szczęśliwa, kiedy ciągle gdzieś biegniesz. A może zamiast wyzwolona czy oświecona, po prostu bądź uważna i miłująca. Resztę dokończ sama, bo Ty wiesz najlepiej co Ciebie uciska i męczy na co dzień.